MG 006 : CHRIS BURN'S ENSEMBLE "ENSEMBLE AT MUSICA GENERA 2002"

1. Zaczac 6:51 [mp3]
2. Rotacja 9:52 [mp3]
3. Qpdbqp 8:26 [mp3]
4. Strach na wroble 9:18 [mp3]
5. Kontynuowac 5:22 [mp3]
6. Konczyc 7:57 [mp3]

Chris Burn: piano
John Butcher: tenor or soprano saxophone
Matchew Hutchinson: synth
Rhordi Davies: harph
Nikos Veliotis: cello
Xavier Charles: clarinet



R E V I E W S


British composer/pianist Chris Burn is one of the few improvising musicians who meaningfully inhabits the space between New Music and free improvisation. With his long-standing Ensemble, he has built a small discography of rich, immediate, and challenging group music that stands out for its restraint, its unflinching toughness, and its refinement. For this recording-from a 2002 live performance at the Polish festival Musica Genera-Burn introduces a new lineup (as he so often does). While saxophonist John Butcher, harpist Rhodri Davies, and keyboardist/electronician Matt Hutchinson return along with the leader, the new members are clarinetist Xavier Charles (who many readers will know from his contribution to the outstanding The Contest of Pleasures) and cellist Nikos Veliotis (who has recorded solo for Confront and who is also one half of the duo Texturizer, whose self-titled album is remarkable).
I know from talking to some people that Burn's music is often considered frosty and inaccessible. I find that an unfortunate reaction to music suffused with such warmth and intimacy. Certainly nothing like chattiness or easy recognition characterizes these six pieces-three improvisations, two Burn compositions, and one Veliotis composition-but they are luxuriant and inviting in their own way. With rule sets, structural ideas, and even the occasional gnomic theme in place, the pieces are intent on exploring reverberation, attack and decay, and, more rarely, density. While there are the occasional frenzied exchanges (on "Kontynuowac", for example) between Butcher's rapid flutter-tonguing, Davies' harp slashing, and Burn's inside piano work, these are comparatively infrequent compared to the long passages defined by the faintest brushstroke from Veliotis, the slightest percussive rustle from Burn or Davies, a crystalline flourish from Hutchinson, or a gathering multiphonic cloud courtesy of Butcher and Charles (hear this approach on the sublimely textural "Ratacja" or "Strach na Wroble").
Having heard most of Burn's previous recordings, this one has a more sustained attention to sumptuous, multi-layered textures and drones than others. And while one certainly won't find the pieces lacking in knotty or angular eruptions-if that's your thing-this release feels richer and more of a piece than some others. This is no mean feat when all six players are so intent on abstracting their instruments well beyond already altered or extended musical practices-it's often very hard to pick out the harp, the piano, and the clarinet here, in particular. From this assemblage of instrumental strategies, from what is almost the abnegation of individual musical personality, comes a quietly incandescent group music and one of Burn's finest releases.

(-) Jason Bivins (One Final Note)



Całkowita zmiana nastroju czeka nas podczas odsłuchiwania kolejnej propozycji wytwórni. Jak wskazuje już tytuł, mamy do czynienia z koncertem ansamblu Chrisa Burna, zarejestrowanym na festiwalu w Szczecinie w 2002 roku. Od razu zdradzę, że moim zdaniem to, jak dotąd, najlepsza pozycja w katalogu MG, choć wobec różnorodności poszczególnych wydawnictw, trudno to jednoznacznie określić. Już sam skład jest niezwykły i elektryzujący. Chris Burn's Ensemble to grupa wybitnych improwizatorów, którą możemy usłyszeć na bardzo niewielu płytach, a ta jest pierwszą od wielu lat. W Szczecinie w składzie grupy obok lidera (fortepian) zagrali John Butcher (saksofony), Xavier Charles (klarnet), Rhodri Davies (harfa), Matt Hutchinson (syntezator i elektronika) oraz Nikos Veliotis (wiolonczela). O każdym z muzyków można by pisać w superlatywach, jednak razem tworzą zespół o niebotycznym wprost poziomie porozumienia. Muzyka zawarta na płycie to kwintesencja tego, co decyduje o wyjątkowości nowej improwizacji, a mianowicie rezygnacji z wirtuozerii, indywidualnych popisów, podziału na lidera i zespół, czy solistę i akompaniatorów. To pozornie dziwne, że trzeba tak wybitnych osobowości muzycznych, by stworzyć zespół, w którym każdy potrafi całkowicie wyzbyć się potrzeby zaznaczania swojej indywidualności. W tej muzyce często nie sposób określić, kto w danej chwili gra, a kto nie. Chwilami nie jesteśmy w stanie przypisać poszczególnych dźwięków określonym instrumentom. Mamy tu do czynienia z tym rodzajem improwizacji, który na piedestale stawia brzmieniowe detale, skupienie; który zdradza ogromny szacunek dla dźwięku, ale i dla ciszy. W efekcie słyszymy abstrakcyjne muzyczne opowieści, raz przyjmujące postać ambientowych pejzaży, raz sprawiające wrażenie obserwacji bujnego życia pod mikroskopem. Momenty bardzo ciche, dronowe, przeplatają się z fragmentami bardzo intensywnymi, głośnymi, lecz nigdy agresywnymi. Trudno uwierzyć, że całość tak doskonała mogła powstać w wyniku improwizacji. Uważam, że płyta ta jest jednym z wybitnych przykładów, jak wspaniała może być muzyka naszych czasów. Czasów, w których postmodernistyczne zabawy konwencjami stają się już nudne i puste, kiedy podziały na muzykę elektroniczną i akustyczną wydają się sztuczne i nieadekwatne, kiedy wirtuozerskie popisy improwizatorów uległy przewartościowaniu. Na naszych oczach powstaje zupełnie nowa muzyka, której ścieżki często prowadzą na manowce, wiele jest płyt zbędnych czy pretensjonalnych, ale warto penetrować te nowe rejony, by natrafić na takie perły, jak ów wspaniały album.

(-) W. Mszyca (Glissando)