MG 011 : BUCK / FUHLER / ZARADNY "LIGHTON"

Tony Buck: drums
Cor Fuhler: piano and preparations
Anna Zaradny: alto saxophone

Lighton: continuous live performance indexed from 1 to 4 tracks for listening convenience
total time: 30:28

Listen to the excerpts: 01 [mp3]   03 [mp3]   04 [mp3]

recorded on May 28th 2006 during Musica Genera Festival 2006 by Artur Nowak
mixed and mastered by Cor Fuhler
artwork by Anna Zaradny
d-sign by MM




R E C E N Z J E • R E V I E W S


nowamuzyka.pl

Jeden z najlepszych koncertów zeszłorocznej edycji Musica Genera Festival został w tym roku wydany na płycie. W ten sposób otrzymaliśmy pół godziny wspaniałej muzyki w wykonaniu tria Anna Zaradny (saksofon), Tony Buck (perkusja) i Cor Fuhler (fortepian preparowany).
Płyta już od pierwszych sekund wprowadza słuchacza w gęsty (ale nie przytłaczający), bogaty (ale nie chaotyczny) świat dźwięków. Pierwszy fragment (cały materiał jest nieprzerwanym zapisem koncertu) kojarzy mi się z morzem i pozbawioną wczasowiczów plażą: fale (dźwięków z wnętrza fortepianu) delikatnie wpływają na ląd, gdzie dotykają różnych małych przedmiotów (perkusjonalii), czasem śmieci, innym razem przedmiotów naturalnych, takich jak muszle czy patyki. Saksofon: tu statek zawija do portu, daje sygnały, a może to syrena przeciwmgielna?. Druga ścieżka jest aktywna i najcięższa, co jest przede wszystkim zasługą fortepianu. Niektóre zagrania Zaradny (gdzieś po trzeciej minucie) mogą kojarzyć się z Spontaneous Music Ensemble, choć saksofon najwięcej powie nam w czwartym fragmencie koncertu. Trzecia ścieżka to próby wydobycia jak najwyższego dźwięku, którym Buck daje wsparcie w niskich częstotliwościach. Na samym końcu całość, po spiętrzeniu napięcia, delikatnie rozpływa się w perkusyjnych szmerach.
Każdy z improwizatorów stosuje wiele technik, każdemu należą się brawa za ich opanowanie. Ważniejsze jednak, że nie przeszkadza im to w słuchaniu partnerów i graniu dźwięków niezbędnych dla całości. Podczas pamiętnego koncertu muzycy utkali materię pełną zgrań, drgań, stykania i wymijania. Mimo, że na płycie nie możemy poczuć pełni pojawiających się na żywo emocji, krążek polecić możemy każdemu, kto chce posłuchać po prostu porcji pięknych dźwięków.

(-) Piotr Tkacz




Revue & Corrigée

Tony BUCK, Cor FUHLER et Anna ZARADNY font parti de l'éclosion d'une nouvelle génération de musiciens improvisateurs qui explore les formes et possibilités extremes de leurs instruments acoustiques, créant parfois une ambiguité sur l'origine meme du son. Tout comme le trio Pateras-Baxter-Brown, en passant par Hubbub et d'autres, la musique de ce trio se révele aussi bien de l'héritage de Morton Feldman et de tout un pan de l'école américaine, que de la musique concrete ou de l'improvisation européenne. Des musiques, dans lesquelles ils s'échappent pour construire leur propre langage, tout en s'inscrivant encore dans la formidable continuité de ces musiques vivantes. Enregistrées en concert pendant le festival Musica Genera le 28 mai 2006, les quatre pieces de "Lighton" donnent a entendre une approche du son basée sur l'aspect sculptural de la matiere. Adepte de procédés électroniques, Cor FUHLER utilise des accessoires dans les cordes de son piano, qu'il prépare a l'aide d'e-bows et de petits moteurs rotatifs, tandis qu'Anna ZARADNY trace en souffle continu de vastes sinuosités brisées, lacérées d'interventions ponctuelles en forme d'onomatopées. Tony BUCK, lui, oppose en contrepoint une trame élaborée ou les sonorités de sa palette d'objets hétéroclites se mélangeant aux sons des cymbales, fournissent une trame limpide toujours alerte. Sa richesse de timbres, incroyablement variés, et ses techniques rythmiques parfois répétitives ne sont pas sans rappeler son jeu unique que l'on entend déja au sein de The Necks. Virtuoses des sonorités de leurs instruments respectifs, Tony BUCK, Cor FUHLER et Anna ZARADNY sollicitent une quete permanente de nouvelles textures et de matieres sonores, afin d'y extraire de profonds climats.

(-) Théo Jarrier

......................

Revue & Corrigée

Tony BUCK, Cor FUHLER i Anna ZARADNY należą do nowego pokolenia muzyków improwizacji, którzy eksplorują formy i skrajne możliwości instrumentów akustycznych, świadomie myląc pochodzenie dźwięku. Tak jak w przypadku Trio Pateras-Baxter-Brown, czy też Hubbub i innych, muzyka tego trio okazuje się dziedzictwem Mortona Feldmana i całej szkoły amerykańskiej, jak również muzyki konkretnej i improwizacji europejskiej. Muzyka, do której się uciekają, żeby skonstruować swój język, wpisuje się jednocześnie w niesamowitą ciągłość tych żywych muzyk.
Nagrane podczas koncertu na festiwalu Musica Genera 28 maja 2006, 4 części "Lighton" pozwalają usłyszeć dźwięk oparty na aspekcie rzeźbiarskim tej materii.
Adept szkoły elektronicznej, Cor FUHLER używa dodatków na strunach i na pianinie, które przygotowuje z pomocą e-bows i małych obrotowych motorków, podczas gdy Anna Zaradny tka na jednym wydechu szerokie i wietrzne meandry, złożone z pojedynczych akcentów w formie onomatopei.
Tony BUCK, stawia w kontrze wyrafinowaną siatkę dźwięków z paletą nietypowych obiektów, które mieszają się z dźwiękami cymbałów ?co daje efekt jasności i zmienności. Głębia tembrów, niesamowicie zmiennych i jego techniki rytmiczne i repetytywne przywodzą na myśl jego niepowtarzalne wykonanie w ramach The Necks. Wirtuozi brzmień swoich instrumentów Tony BUCK, Cor FUHLER i Anna ZARADNY są w ciągłym poszukiwaniu nowych materii i faktur dźwiękowych, tak żeby wydobyć z nich głębokie klimaty.

(-) Théo Jarrier




brainwashed.com, 20.04.2008

A three way live improvisation recorded at the Musica Genera festival in 2006, the 30 minute set (indexed as 4 tracks for convenience) manages to be extraordinary abstract in sound, yet features some of the most structurally sound improvisational elements that I have heard in years. Crossing the often faint boundaries between electro-acoustic, ambience, and free jazz, it is pretty unique in its overall sound.

The opening of clattering percussion from Tony Buck, ambient loops of feedback from Cor Fuhler, and muted sax work from Anna Zaradny could, at only a cursory inspection, be lifted from any of many avant garde projects across the world. What sets the work apart is the careful restraint and structure: for all the abstraction fo the instrumentation, the work has a steady pulse and a discernable structure that is far more musical than most.

During this opening, the slow build of layers and volume leads the listener to expect that an outburst is just around the corner: the prepared feedback loops get louder, the sax feels more forcefully muted, and the percussion elements get more and more dissonant. This tension continues and continues until it all drops away, never reaching the explosive climax the listener expects as it moves into the next segment. It is obvious that the track markers in this piece weren't randomly assigned, because each of the first three segments follow this pattern of building up from subtlety into dissonance, but never reaching the full, impending chaos.

The tracks all strike that delicate balance between the harsh dissonance and abstraction of the instrumentation, but layered and applied in a musical, pleasant fashion. The repeating motifs of the second segment are not conventional sounding by any means, but the way they repeat and are layered with each other owe more to classical structure than the more unrestrained elements of free jazz that come about.

This trio doesn't leave the fan of harsh, raw free jazz with a case of blueballs for the entire work. Towards the end of the fourth track, all three artists open up: Zaradny makes her sax skronk and squeal; Buck makes a complete percussive racket; and Fuhler begins to bash the lower keys of his piano with a great deal of force. The chaotic end is a short part of the overall work, but more than enough to satisfy and remove the tension that built up in the minutes leading up to this moment.

That is what makes this stand out from any other combo that might work with a similar sonic pallet, the measured pace and underlying sense of musicality. To put it in perspective, both Michael Bay and Werner Herzog use cameras and film, but the way those are used it what sets them apart drastically in the field of art. Others may be doing something similar to this combo, but they're not doing it as well.

(-) Creaig Dunton




Vital Weekly #621, April 1, 2008

Tony Buck on drums, Cor Fuhler on piano and electronics and Anna Zaradny on alto saxophone. I never heard of the latter, while the other two are all over the improvised music scene. Their recording is from already two years ago, and displays their qualities well - as far as I can judge of course in the case of Zaradny, who seems to me the most regular player in this trio. Her contribution is certainly making this into a much more conventional album. Her playing is quite jazz related and blurs for me at least the playing of the other two, who seems to be doing interesting things on the drum kit and the piano. A bit of a pity but the saxophone playing of this kind is not well spend on me.

(-) Frans de Waard




Wysokie Obcasy nr 44 (dodatek do Gazety Wyborczej), 3 listopada 2007

hit

Dlaczego się znęcam i namawiam do słuchania tak dziwnych (dla normalnego ucha) dźwięków jak muzyka Anny Zaradny?
Dlatego, że o nowościach z dziedziny pop (jak debiut Karoliny Kozak, który zasługuje na uwagę recenzentów) przeczytamy jeszcze nie raz w meiach masowych i o ich powodzenie nie muszę się martwić.
Zaradny zaś od początku poświęca popularność i kroczy drogą poszukiwań, które często potrafią prowadzić na manowce (dlatego większość koncertów noise'owych budzi zażenowanie). Po nieprzetartych ścieżkach idzie z gracją (zawsze na obcasach!) i przesuwa coraz dalej granicę dziewiczych terytoriów muzycznych. Na płycie "Lighton" gra na saksofonie altowym z dwoma innymi muzykami improwizującymi (Tony Buck na perkusji i Cor Fuhler na fortepianie). Zaskakujące, co jeszcze można wycisnąć z tradycyjnych instrumentów, nie popadając w próżne eksperymentowanie, zachowując piękno. Słuchanie takich płyt jest jak czytanie książek Elfriede Jelinek albo Gertrudy Stein.
Na początku język wydaje się nienaturalnie skomplikowany, nieprzyjemny. Wymaga skupienia. Jakby na nowo uczyło się czytać. Tak samo płyta Zaradny- to nauka nowego słuchania, którą warto podjąć, by stracić naiwność i spojrzeć dojrzalej, ostrzej. Wymagać od muzyki czegoś więcej niż rozrywki, tak jak od sztuki współczesnej wymagamy, by nie była jedynie dekoracyjna.

(-) Paulina Reiter




Dziennik, 12.10.2007
******

"Lighton" to być może najwybitniejsze dzieło kameralistyki, jakie powstało pomiędzy Bugiem i Odrą w ostatniej dekadzie. I choć wielu trudno będzie w to uwierzyć, to owoc jednorazowego spotkania trójki wytrawnych improwizatorów.

Muzyka współczesna przestała być domeną tylko wykształconych kompozytorów. Improwizowany oraz eksperymentalny nurt awangardy, praktycznie nieobecny w programach "Warszawskiej Jesieni", odnalazł swój przyczółek na szczecińskim festiwalu "Musica Genera" oraz w towarzyszącym mu wydawnictwie płytowym. Choć niektóre jego propozycje - ze względu na radykalizm i skłonność do igrania z poczuciem dobrego smaku - mogą nie przypaść do gustu klasycznym melomanom, to najnowszy album uwiedzie wszystkich, ktorym nieobce są nazwiska Weberna, Feldmana i Scelsiego.
Wbrew rozpowszechnionym opiniom, "Musica Genera" nie jest domeną amatorów. Polska saksofonistka Anna Zaradny oraz australijski perkusista Tony Buck ukończyli akademickie studia instrumentalne. Tak naprawdę jednak zarówno oni, jak i holenderski geniusz preparowanego fortepianu, Cor Fuhler, posiedli tajniki nowoczesnych brzmień, faktur oraz form w najbardziej oczywisty sposób - praktykując je w formule swobodnej improwizacji. Spotkali się ponad rok temu w Szczecinie, by w pół godziny wykreować rodzaj kameralnej symfonii. " Lighton" to pokaz niekonwencjonalnej wirtuozerii oraz wyobraźni oscylującej pomiędzy dyskretną magią elektronicznego minimalizmu a wyuzdanymi fajerwerkami prestidigitatorów współczesnej orkiestry. Najmocniejszą stroną albumu pozostaje jednak fenomenalne wyczucie dramaturgii, którego nie powstydziłby się Beethoven i Lutosławski. Gorąco polecam.

(-) Michał Mendyk




Laif, nr 8(47), wrzesień 2007

To kolejne swego rodzaju zaproszenie na Międzynarodowy Festiwal Muzyki Improwizowanej i Eksperymentalnej Musica Genera w Szczecinie.
Tym razem mamy do czynienia z zapisem najciekawszego koncertu zeszłorocznej edycji, który w operowej sali zamku zagrali Anna Zaradny, Cor Fuhler i Tony Buck. Akustyczny skład - saksofon, fortepian i perkusja - bynajmniej nie powinien narzucać skojarzeń z jazzową improwizacją, bo muzycy wykazują tutaj o wiele większą swobodę grania. Nie skupiają się na rytmie, ale starają się posługiwać innymi technikami gry, żeby zaprezentować szerokie spektrum brzmienia instrumentów (szczególnie preparowanego fortepianu). Mimo że to formuła dosyć abstrakcyjna, muzycy w bardzo spójnej formie zamykają występ, który należy chyba do najlepszych w sześcioletniej historii tego arcyciekawego festiwalu.

(-) Jacek Skolimowski




The Wire, #283, September 2007

Despite the slavish desire of many improvising musicians in recent times to follow Ezra Pound's famous dictum "make it new" by consciously avoiding traditional musical parameters and time - honoured rise and fall structures, musicians instinctively make their way towards and away from moments of climax and resolution. It's as natural as breathing in and out, waking up in the morning and falling asleep at the end of the day. One of the most impressive things about Lighton - a 30 minute live recording from last year's Musica Genera festival in Szczecin, Poland - is its utterly natural sense of flow and structure. It documents the first - and hopefully not last - meeting of percussionist Tony Buck, pianist Cor Fuhler and alto saxophonist and Musica Genera co-founder Anna Zaradny, who also provided the artwork for this release.
Unlike many contemporary Improv saxsophonists who seem to prefer breathy pitchless flutters and hisses to recognisable notes, Zaradny reveals a genuine fondness for both melodic line and interval, notably in her fragile multiphonics. She's found similarly openminded playing partners in Buck and Fuhler, whose convincing use of piano prepararations and occasional Feldman-esque minor ninths and major sevenths at times recall John Tilbury. If the music calls for fleeting excursions into semi- regular pulse from Buck's ride cymbal and toms or recognisable tonal centres from Fuhler and Zaradny, so be it.
The ear shows the way, the fingers follow, and that's as it should be.

(-) Dan Warburton




Aktivist nr 38 sierpień 2007
****

EKSPERYMENT NIE GRYZIE

W kraju, gdzie statystyczny słuchacz uważa dokonania grup popowych, jak (dobre, skądinąd) Myslovitz czy Hey, za alternatywną wizję muzyki, twórczość artystów w rodzaju Anny Zaradny skazana jest na skrajną niszę i niezrozumienie. Oprócz garstki koneserów nikt nie zdaje sobie sprawy, że w naszym Szczecinie rokrocznie odbywa sie prestiżowy w skali światowej festiwal muzyki improwizowanej i eksperymentalnej Musica Genera, organizowany przez Piotrowicza i Zaradny właśnie (oboje prowadzą także wytwórnię płytową).
Tymczasem te dźwięki nie zawsze gryzą, nie zawsze jest to noise. Płyta "Lighton" zarejestrowana została podczas Musica Genera 2006. Zgodnie z festiwalowym zwyczajem, członkowie tria nigdy wcześniej ze sobą nie występowali, a muzyka była improwizowana. Aż trudno uwierzyć - artyści prowadzą akcję w sposób zdecydowany, całość wydaje się starannie zaplanowana, ma wyraźną strukturę, pełną dramatycznych napięć narracje, z powodzeniem mogłaby ilustrować przedstawienie teatralne lub film. Muzycy stosują szereg niekonwencjonalnych technik gry. Zaradny na saksofonie, Buck na instrumentach perkusyjnych i Fuhler na fortepianie wyczarowują bogatą paletę brzmień i kolorów, skupiają się na klimacie, nastroju i rozchodzeniu się dźwięku w przestrzeni.
To przystępny, niezadający brutalnych ciosów, bardzo zróżnicowany album. Cieszy jakość uzyskanego dźwięku. Nie ma tu wirtuozerskich popisów, muzycy są partnerami kształtującymi brzmienie całosci. Nie wiem, z czego wynika tak dobre zgranie. Intuicja? Lata praktyki? Skupienie? Wrażliwość? Przypadek? Pewnie wszystkiego po trochu...

(-) Joanna Wojdas




Machina, nr 17/2007, sierpień 2007
****

Działająca w Szczecinie Anna Zaradny to jedna z niewielu kobiet na światowej scenie muzyki improwizowanej. Ale nie ma to znaczenia w tym kręgu, gdzie liczy sie głównie nieskrępowana abstrakcja poszukiwań brzmieniowych. W tej dyscyplinie nie ma mowy o jazzowych kliszach, więcej jest inspiracji z kręgu etno i awangardy. Tak, jak tu, gdzie Zaradny improwizuje na saksofonie w doborowym towarzystwie holenderskiego pianisty Fuhlera i australijskiego bębniarza Bucka.
To Fuhler jest bohaterem tego albumu. Jak najdosłowniej porusza wszystkie struny fortepianu, który poczyna brzmieć niczym cymbały. Należy podkreslić, iż te spełnione poszukiwania brzmień innych niż zwykłe, kreują wyborny, wygaszony, ale ciepły klimat - ten koncertowy album trzeba zaliczyć do ekstraklasy współczesnej improwizacji. Nawet fani psychodelii będą pod wrażeniem transowego finału z egzotycznym kolorytem.

(-) Rafał Księżyk (Playboy)




"Lighton" jest kolejną płytą dokumentującą koncert, który odbył się w ramach Musica Genera Festival. Unikalna formuła festiwalu, łącząca artystów w składy, które nigdy wcześniej ze sobą nie występowały, jest ucieleśnieniem idei ekserymentu w muzyce. Niesie w sobie ryzyko niepowodzenia, jednak zdarza się, że doprowadza do wyzwolenia między improwizatorami niesamowitej energii, której owocem jest wybitna muzyka. Płyta dokumentuje jeden z takich wyjątkowych momentów telepatycznego porozumienia, jakim niewątpliwie był koncert tria Anna Zaradny/Cor Fuhler/Tony Buck.

To płyta ważna, bo muzyka Anny Zaradny wciąż pozostaje zdecydowanie zbyt słabo udokumentowana w postaci nagrań. Wraz z Fuhlerem i Buckiem udało jej się stworzyć organiczną całość, w której każdy z muzyków w mistrzowski sposób przyczynia się do powstania wspólnego dzieła. To kwintesencja udanej kolektywnej improwizacji, w której każdy dźwięk ma swoje miejsce, każdy muzyk znajduje swoją przestrzeń, a wszyscy razem tworzą perfekcyjnie wyważoną całość o zmuszającej do stałego skupienia dramaturgii.

(-) Wojtek Mszyca Jr




"Lighton" is another document of Musica Genera Festival performance in our catalogue. The unique festival formula, which sets artists together in ensembles, that have never performed before, embodies the idea of experiment in music. It implicates the possibility of artistic failure, but sometimes results in amazing and outstanding music. Such was the case on the special performance documented on this CD, when telelphatic communication was achieved by the trio of Anna Zaradny, Cor Fuhler and Tony Buck.

This is an important record, as the output of Anna Zaradny is still underdocumented on recordings. Together with Fuhler and Buck, they managed to create an organic musical integrity, in which every musician contributed to the succesful collective creation. This is improvisation as good as it gets, when every sound has it's place, every artist finds his space and all together make for a perfectly balanced ensemble.

(-) Wojtek Mszyca Jr




relacja z koncertu autorstwa Wojtka Mszycy Jr (artpapier.com):

Przed kilkoma dniami zakończyła się piąta edycja festiwalu muzyki improwizowanej i eksperymentalnej Musica Genera Festival 2006 w Szczecinie. Jak co roku festiwal zgromadził czołowych artystów z całego świata i obfitował w wyjątkowe koncerty, performance i projekcje (pełen program na www.musicagenera.net). Wciąż jeszcze pod silnym wrażeniem i pełen festiwalowych emocji, postanowiłem napisać o jednym z festiwalowych koncertów, który należał do najciekawszych punktów imprezy.

Podczas trzech dni (26-28 maja) odbyło się łącznie kilkanaście koncertów, można było oglądać projekcje filmów i multimedialne instalacje, a wszystko to w wykonaniu artystów z Holandii, Australii, Austrii, Niemiec, Szwajcarii, Hiszpanii, USA, Norwegii i Polski. Wiele z tych wydarzeń na długo zapadnie w pamięć, kilka było naprawdę wybitnych, kilka mniej udanych. Każde zasługuje na opisanie. Jednak w tym miejscu chciałbym przybliżyć występ, który dawał rzadką okazję do posłuchania jednej z najciekawszych i najmniej, niestety, znanych artystek na polskiej scenie muzyki eksperymentalnej. Anna Zaradny, bo o niej myślę, bez wątpienia należy do najodważniejszych i najciekawszych rodzimych improwizatorów. Trudno pogodzić się z całkowitym niemal brakiem nagrań z jej udziałem, co znacznie ogranicza dostęp do jej muzyki. Pozostają wciąż nieliczne (przynajmniej w Polsce) koncerty oraz wyśmienita płyta tria Zaradny/Piotrowicz/Stangl "Can't Illumination", która jednak pokazuje zaledwie część możliwości Anny.

Podczas tegorocznego festiwalu Musica Genera można było posłuchać Anny w akustycznym trio z Corem Fuhlerem (Holandia) na fortepianie preparowanym oraz Tonym Buckiem (Australia) na perkusji. Zaradny, która posługuje się często również laptopem, tym razem zagrała na saksofonie. Występ tria w sali Opery na Zamku okazał się jednym z najlepszych nie tylko w tym roku, ale w ogóle w historii festiwalu. Było w nim wszystko, co najlepsze w muzyce improwizowanej: fantastyczna paleta brzmień, telepatyczne wręcz porozumienie między muzykami, pełne skupienia słuchanie partnerów i fenomenalna interakcja w zespole. Trio zaprezentowało ten rodzaj improwizacji, w którym nie ma podziału na lidera i sekcję rytmiczną, każdy z muzyków występuje na różnych prawach i bardziej od indywidualnego wkładu liczy się całościowe brzmienie grupy. W poszczególnych, wyraźnie wyodrębnionych częściach koncertu, które sprawiały wrażenie solidnie przemyślanych i zaplanowanych, a przecież były wynikiem spontanicznej improwizacji, muzycy prezentowali bardzo otwarte podejście do brzmienia i technik instrumentalnych. Stworzyli coś na kształt serii następujących po sobie miniatur o zmieniających się barwach i nastrojach. Fuhler preparował instrument za pomocą różnych obiektów umieszczanych we wnętrzu fortepianu, uzyskując krystaliczne, piękne brzmienia. Zaradny również zaprezentowała szeroką paletę technik i brzmień saksofonu, od perkusyjnych niemal efektów po delikatne, hipnotyzujące przestrzenie. Największym objawieniem był dla mnie Tony Buck, być może dlatego, że po raz pierwszy widziałem go na koncercie. Zachwycał nie tylko wirtuozerią i nieprawdopodobną, zdradzającą lata eksperymentów i poszukiwań, pewnością w doborze środków wyrazu. Największe wrażenie robiła jego umiejętność perfekcyjnego zgrania z resztą zespołu, podążania za klimatem muzyki i umiejętnością skierowania muzycznej akcji na nowe tory.
To właśnie Buck zakończył koncert przepiękną, solową, minimalistyczną codą, przypominającą szelest wiatru i szum morskich fal. Koncert pozostawił we mnie - i innych słuchaczach, z którymi miałem okazję wymienić opinie - niezatarte wrażenie. Ponieważ całość była rejestrowana, mam nadzieję, że wcześniej czy później szersza publiczność będzie mogła poznać tę wspaniałą muzykę.